Mówi ona o obawach i skutkach jakie niesie ze sobą tworzona regulacja. Dyskusja była gorąca i towarzyszyła jej pikieta oraz wystąpienia częstochowskich nauczycieli, a także przedstawicieli ZNP. Zwolennicy przyjęcia stanowiska zwracali uwagę na brak jakiegokolwiek dialogu ze strony Rządu, brak programu nauczania dla powstających klas, jak również braku podręczników, których nie powinno się tworzyć z dnia na dzień.
Oprócz tego w wyniku proponowanej reformy pracę stracić może ponad 200 nauczycieli, których odprawy kosztować będą samorząd ok. 3 500 000 zł. Nierozwiązany pozostaje także problem z wykorzystaniem wyposażenia szkół gimnazjalnych pozyskanym także w ramach projektów unijnych oraz przeznaczenia budynków opuszczanych przez samodzielne gimnazja.
Najważniejszymi jednak niematerialnymi kosztami projektowej ustawy będą wszechobecne zamieszanie i chaos, które nigdy nie służyły nauczaniu.
Niestety Radni Klubu PiS tradycyjnie starali się nie zauważać problemu. Bagatelizowali sprawę, twierdząc, iż debata odbywa się zbyt wcześnie i głosowali przeciw przyjęciu stanowiska.
Sam osobiście pamiętam strajki i sprzeciw jakie towarzyszyły kilkanaście lat temu powstawaniu gimnazjów w Polsce. Być może podnoszone teraz larum, też będzie nas dziwić w przyszłości. Nie można jednak zaprzeczyć, iż nasze gimnazja przeszły długą i mozolną drogę, aby znaleźć się w miejscu, w którym są obecnie. Polscy uczniowie w Programie Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów (PISA) zajmują czołowe miejsca obok swoich kolegów z innych krajów UE. Pracowali na to zarówno nauczyciele jak i sami uczniowie. I choć wiem, że okres gimnazjum przypada na najtrudniejszy wiek w życiu człowieka, okres buntu i walki o miejsce w grupie rówieśników, to zdaję sobie też sprawę z tego, że nie zniknie on wraz z wygaszeniem gimnazjów. Nastolatkowie pozostaną nastolatkami ze swoimi problemami, ale w szkołach podstawowych.
Pytanie brzmi czy warto niszczyć to co zostało już wypracowane i osiąga bardzo dobre wyniki czy może należałoby to jedynie poprawić lub dopracować? Niestety niektóre decyzje nie leżą w gestii samorządu.
Za to inne jak najbardziej, np. te dotyczące podatków lokalnych. Na wniosek Prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka, Rada Miasta postanowiła znacząco obniżyć podatki od środków transportu. I tak dla najpopularniejszego z nich, tzw. zespołu pojazdów, zmniejszy się on z 4 860 zł do 2 800 zł w roku 2017.
Pomniejszeniu ulegnie także podatek od powierzchni wykorzystywanej na działalność gospodarczą. To dobre wieści dla przedsiębiorców. Dzięki takim zabiegom w Częstochowie od roku 2012 powstało kilkaset miejsc pracy.
Na koniec dwie informacje, które cieszą mnie szczególnie. Pierwsza z nich dotyczy remontu ul. Olsztyńskiej. Mieszkańcy dzielnicy Zawodzie mają szansę doczekać go jeszcze w tym roku.
Druga to wiadomość skierowana do wszystkich miłośników jednośladów. Na wiosnę powinien ruszyć w Częstochowie system rowerów miejskich. Składałoby się na niego 20 stacji i minimum 160 rowerów. Jak tylko zakończona zostanie procedura przetargowa, powrócę ze szczegółami.
Źródło: Łukasz Kot