Konwent nowego ugrupowania odbył się w częstochowskim oddziale Tauronu. Marcin Maranda jako lider Mieszkańców Częstochowy wszedł na salę konferencyjną przy muzyce z filmu Darth Vader, po czym wygłosił trwające kwadrans przemówienie. Zapewniał, że jego ugrupowanie składa się wyłącznie z samorządowców a nie polityków. Tyle że Marcin Maranda jeszcze niedawno był politykiem Wspólnoty Samorządowej, która odegrała znikomą rolę w Radzie Miasta, a od pewnego czasu już nie istnieje na gruncie samorządowym. Czy ktoś, kto przez siedem lat reprezentował tę partię, jest w stanie wnieść do lokalnej polityki zupełnie nową jakość?
Podczas konwentu Maranda zapewniał, że jego partia chce łączyć a nie dzielić. A przecież sam podzielił Wspólnotę Samorządową, opuszczając jej szeregi. Jak podkreślał najważniejsi się mieszkańcy i o ich interesy będzie zabiegać ugrupowanie. A co do tej pory zrobił dla nich jako radny?
Czy Marcin Maranda przygotowany jest do tego, aby rządzić Częstochową, skoro program ugrupowania ogłosi dopiero we wrześniu? Na razie wiemy tylko tyle, że chce skutecznie zmieniać miasto, wspierać lokalne firmy, małych i dużych przedsiębiorców, spowodować, aby po ukończeniu częstochowskich uczelni czekały na absolwentów miejsca pracy. Chce też wielkich sukcesów częstochowskiej kultury, lepszej służby zdrowia, wygody dla pasażerów MPK etc. Szumnie zapowiedział też, że za kilka lub kilkanaście lat w Częstochowie będzie mieszkać przynajmniej 300 tys. ludzi.
Choć tego jeszcze nie ogłosił, raczej pewne jest, że będzie kandydował na prezydenta. Jego ugrupowanie ogłosi to w czerwcu. Tymczasem wezwał urzędującego prezydenta do debaty nad przyszłością Częstochowy.