Oficer dyżurny myszkowskiej komendy otrzymał w niedzielę, 4 grudnia telefoniczną informację od kobiety, która chce popełnić samobójstwo. Policjant powiadomił o wszystkim patrole i sam skontaktował się z „desperatką”. W trakcie rozmowy kobieta oświadczyła, że siedzi na peronie stacji Myszków-Nowa Wieś i zamierza rzucić się pod nadjeżdżający pociąg. W to miejsce pojechały patrole policji, ale nikogo tam nie zastali. Wówczas rozpoczęto poszukiwania za kobietą. Okazało się, że jest to mieszkanka Myszkowa, która wyszła ze swoim partnerem z domu i od kilku dni nie wróciła. Stróże prawa ustalili, że para aktualnie może przebywać w kościele w Zawierciu. Ich podejrzenia okazały się trafne. Tam w pobliżu świątyni napotkali parę. Oboje tłumaczyli policjantom, że historia z samobójstwem na torach kolejowych była zmyślona, gdyż nie mieli dokąd pójść. Liczyli więc na to, że trafią do szpitala. Teraz oboje odpowiedzą za zgłoszenie bezzasadnej interwencji, za co grozi grzywna w wysokości do 5 tys. zł. Oprócz tego mogą ponieść koszty związane z działaniami wszystkich służb.
Źródło: KPP Myszków