– Ta forma windykacji ma na razie charakter pilotażowy – mówi Andrzej Głuch, kierownik Oddziału Obsługi Pasażera w MPK. – Podpisaliśmy umowę z firmą, która zajęła się tym od strony technicznej. Wysyła ona pisma do dłużników, informując w ten sposób, że jeśli w ciągu 14 dni nie uregulują należności, trafią na giełdę długów.
Najwidoczniej gapowicze przestraszyli się tego, że ich dane mogą znaleźć się w sieci. – Sporo osób dzwoni do nas z prośbą o podane konta bankowego MPK, aby wpłacić pieniądze – twierdzi Głuch.
Tym sposobem windykacji objętych zostało na razie ok. 1000 dłużników z grudnia 2014 roku. Wierzytelności, które trafią do internetu to 240 zł plus koszty manipulacyjne wynoszące 1,5 lub 3 zł.
Gapowicz, którego dane znajdą się na internetowej giełdzie długów, nie dostanie pożyczki czy kredytu w banku. Nie będzie mógł korzystać z usług telekomunikacyjnych, umów abonenckich telewizji kablowych, a także kupować przedmiotów na raty.
Przypomnijmy, że w ubiegłym roku MPK rozstrzygnęło przetarg na sprzedaż długów gapowiczów, które wynoszą ponad 10 mln zł i dotyczą lat 2006-2010. Miejski przewoźnik zdecydował się na ten krok z racji tego, że należności gapowiczów z tamtego okresu są już stare i przedsiębiorstwo nie było ich w stanie ściągnąć.
MPK ma prawo pozwać dłużników do sądu. Za jazdę bez biletu grozi 30 dni aresztu lub 5 tys. zł kary grzywny.
Rocznie kontrolerzy łapią w Częstochowie ok. 25 tys. gapowiczów. Bilet normalny kosztuje 3 zł, a mandat za jego brak 240 zł. Jeśli jednak zostanie zapłacony w ciągu 7 dni, to wyniesie 167 zł.
Źródło: własne