– To bardzo dobry pomysł – uważa Krzysztof Basiukiewicz, kierowca autobusu zatrudniony w częstochowskim MPK. – Poza tym kontrole stanu trzeźwości są u nas dość często prowadzone i nie uważam, aby uwłaczały naszej godności. W takich firmach jak np. TRW pracownik nie wejdzie na zakład, zanim nie zostanie zbadany alkomatem.
MPK zamierza kupić alkomaty przesiewowe, tzw. świeczki, które wyczuwają woń alkoholu z niewielkiej odległości. Dopiero wtedy, gdy zapali się czerwona lampka, kierowca będzie musiał dmuchać w alkomat z ustnikiem.
– Jako pracodawca muszę odpowiadać za bezpieczeństwo moich pasażerów – zauważa Robert Madej, zastępca prezesa MPK w Częstochowie. Przecież wozimy ludzi, a nie bydło.
Przeciwni temu są związkowcy miejskiego przewoźnika, którzy uważają, że badanie alkomatem uwłacza godności ludzkiej. Twierdzą nawet, że jest to mobbing.
– Dziwi mnie postępowanie związkowców – mówi Madej. – Jeżeli sprawdzamy dla bezpieczeństwa pasażerów ciśnienie w oponach i stan techniczny pojazdu, to również powinniśmy badać trzeźwość kierowców.
Podobne zdanie mają pasażerowie MPK. Pan Ryszard codziennie do pracy podróżuje miejskim autobusem. – Dzięki temu będę czuł się pewniej i bezpieczniej – przekonuje częstochowianin.
Jak informuje Madej w tym roku przedsiębiorstwo zwolniło dwóch kierowców oraz ślusarza, którzy byli pod wpływem alkoholu.
MPK nie będzie jednak mogło wdrożyć tych procedur w życie, jeśli nie dojdzie do porozumienia ze związkowcami. Reguluje to regulamin pracy, który jest z nimi uzgadniany.
Źródło: własne