W remont oddziału zainwestował nowy właściciel placówki, wyremontowane sale, nowe łóżka, wyposażenie. Wszystko kosztowało blisko 500 tys. złotych. – Chcieliśmy uruchomić hematologię jednego dnia – mówi Marek Marcinkowski, zastępca dyrektora szpitala w Blachowni. – Niestety nie mamy kontraktu, od półtora roku oddział stoi pusty.
Kto za to ponosi winę? Szpital twierdzi, że Narodowy Fundusz Zdrowia. Marcin Pakulski, zastępca dyrektora ds. medycznych śląskiego oddziału NFZ komentuje: By placówka mogła funkcjonować muszą być spełnione przynajmniej trzy warunki: zapewniona odpowiednia infrastruktura, lekarze i kontrakt. NFZ nie może dać kontraktu, jeśli jednostka nie ma specjalistów, a w przypadku hematologii w Blachowni tak właśnie było.
Marcinkowski twierdzi jednak, że kadra nie jest problemem. – W naszym regionie jest niewielu specjalistów hematologów, dlatego prowadziliśmy rozmowy ze specjalistami z innych części Polski, mieliśmy deklaracje chętnych do pracy, ale bez kontraktu nie możemy przygotować im oferty, a czasy są takie, że ludzie w pierwszej kolejności pytają: a ile będę zarabiać?
Czy to oznacza, że wyremontowany i gotowy na przyjęcie pacjentów oddział nadal będzie stał pusty? Zdaniem Pakulskiego, który odwiedził ostatnio szpital przy okazji otwarcia tam pracowni tomografii komputerowej, jest szansa, że placówka ruszy. Nie wiadomo tylko czy będzie to hematologia. W trakcie rozmów prowadzonych przed przedstawicieli szpitala i NFZ zrodził się nowy pomysł, na otwarcie na miejscu oddziału onkologicznego. – Tu spcejalistów jest więcej, a zapotrzebowanie na tego typu opiekę jest równie duże – mówi Pakulski.
Marek Marcinkowski zapewnia, że szpital złożył już zgłoszenie w NFZ. – Chcemy otworzyć jednen z oddziaów, hematologię lub onkologię, jesteśmy gotowi do pracy, czekamy tylko na decyzje NFZ.
Te zapadną najwcześniej w połowie roku. – Mam nadzieję, że do końca roku oddział ruszy – mówi Pakulski i dodaje: – Będę robił wszystko, by tak się stało.