Kamil Kacperak: Na wstępie prosiłbym o przybliżenie historii zawodu lutnika i skrzypiec.
Tomasz Knot: Lutnictwo jest to sztuka budowy instrumentów muzycznych, dokładniej, posiadających tzw. szyjkę. Zalicza się do nich: skrzypce, altówki, wiolonczele, kontrabasy, gitary oraz inne podobne. W tych podobnych można wymienić instrumenty dawne, mało popularne już dzisiaj. Profesjonalne lutnictwo powstało w okresie renesansu, kiedy to dwory królewskie rozpoczęły zamawiać instrumenty. Powstało wówczas zapotrzebowanie, lecz nie było profesjonalnych, ładnych, pasujących wyglądem do sal królewskich, instrumentów. Adoptowano więc instrumenty występujące w praktyce ludowej, wykorzystując przy tym dorobki akustyczne i konstrukcyjne warsztatów przyklasztornych i dorobek architektoniczno-zdobniczy. Takie badania akustyczne, warsztaty klasztorne dla potrzeb rozwoju muzyki kościelnej i teorii prowadziły już w okresie średniowiecza. Tak też powstały skrzypce wywodzące się z ludowych „skrzypic”, gęśli, występujących na terenie Polski. Posiadały te instrumenty strój kwintowy, występujący tylko w polskiej praktyce ludowej. Skrzypce od samego początku posiadały taki strój – wszystkie inne instrumenty z tego okresu występujące w całej Europie opierały się na innym strojeniu. Można więc rodowód skrzypiec przypisać polskim lutnikom, takim jak Mateusz Dankwart, Marcin Groblicz I. Do Włoch skrzypce przywędrowały poprzez dużą wymianę kulturalną w okresie królowej Bony. Tam skrzypce trafiły do w pełni profesjonalnych pracowni lutniczych, i otrzymały tam swój doskonały kształt. Były to pracownie Gasparo da Salo, Amatiego.
KK: Ilu lutników jest w Częstochowie?
TK: W Częstochowie jest obecnie dwóch lutników, ja i Jarosław Kościelny. Ja jestem absolwentem szkoły poznańskiej, Jarek zakopiańskiej.
KK: Jak dużo lutników jest w Polsce?
TK: W Polsce pracowni pracujących pod swoim szyldem jest około 100.
KK: Czym zajmujesz się oprócz pracy w pracowni?
TK: Oprócz pracy zawodowej zajmuje się konserwacją antyków, jestem też recenzentem programów edukacyjnych w MEN.
KK: Jak rozpoczęła się Twoja kariera lutnicza?
TK: Moja przygoda z lutnictwem to dostanie się do Liceum Muzycznego w Poznaniu na wydział lutnictwa (wcześniej uczyłem się w częstochowskim Liceum Muzycznym jako skrzypek), następnie były studia w Akademii Muzycznej w Poznaniu też na tym wydziale. Powróciłem do Czestochowy (gdzie się urodziłem) i założyłem pracownię na początku w piwnicy tutejszej Szkoły Muzycznej, później w Akademiku „Herkules”, w domu moich rodziców i w konsekwencji teraz wynajmuje pomieszczenie przy ulicy Dąbrowskiego. Prowadzę też razem z kolegą pracownię w Berlinie oraz pracuję, jako konserwator instrumentów w Zespole Szkól Muzycznych w Białymstoku. Brałem udział w kilkunastu wystawach np. podczas Festiwalu Hubermana w Częstochowie.
KK: Jakie korzyści masz ze współpracy z pracownią w Berlinie?
TK: W Berlinie zajmuję się konserwacją wiolonczel i kontrabasów. Kolega Wolf Settgast jest Niemcem, ale uczył się w Cremonie we Włoszech. Ta współpraca daje mi to, że poznałem nieco inne techniki konserwatorskie oraz potrzeby i wymagania rynku niemieckiego, jak i włoskiego.
KK: Jak układa się współpraca z instytucjami częstochowskimi?
TK: Współpraca z częstochowskimi instytucjami jest praktycznie zerowa. Ostatnie zlecenie z Filharmonii miałem kilka lat temu na konserwacje kontrabasu, a ze Szkoły Muzycznej… już nie pamiętam, choć wielu uczniów gra na moich skrzypcach, wiele instrumentów tzw. dziecięcych wypożyczam całkowicie w oderwaniu od instytucji.
KK: Może masz jakieś osobiste plany wystawiennicze?
TK: Obecnie chcę zorganizować międzynarodową wystawę lutniczą w Częstochowie – myślałem, by to zrobić podczas festiwalu Hubermana – wraz z seminarium lutniczym. Mam też plan wystawy częstochowskich artystów profesjonalnych i tych mniej w Berlinie.
KK: Z czego są skonstruowane skrzypce, jakie materiały wykorzystujesz?
TK: Do budowy potrzebny jest dobrej jakości i dobrze wysezonowany, kilkunastoletni jawor, na płytę wierzchnią świerk. To podstawowy materiał, ale oprócz tych wymienionych używa się hebanu, palisandru, mahoniu, bukszpanu i innych kolorowych, egzotycznych gatunków. Płyty mają wycięcia boczne w kształcie litery C. Na górnej stronie skrzypiec znajdują się dwa otwory które przypominają literę f – efy. Pomiędzy płytami najczęściej widnieje drewniany kołeczek zwany duszą. Przenosi on drgania z płyty górnej na dolna. Do pudła skrzypiec zamocowana jest specjalna szyjka, na której znajduje sie najważniejszy elemtent skrzypiec czyli gryf. Zwieńczeniem gryfu jest komora kołkowa zwykle zakończona główką w kształcie ślimaka, ale są też inne kształty. Ja do zdobnictw używam też masy perłowej, szylkretu, srebra, złota, kości itp. Oddzielnym elementem skrzypiec jest smyczek. Jest to prawie zawsze wykonany z drewna, sprężysty pręt, na który naciąga się włosie końskie. Włosie z początku umieszczane jest w główce smyczka, a po drugiej stronie smyczka – w żabce. Żabka jest zwykle drewniana, ale może być też plastikowa. Zdarzają się także żabki z kości słoniowej. Na końcu żabki znajduje się śrubka, która służy do odpowiedniego naciągnięcia włosia.
KK: Jacy klienci do Ciebie trafiają? Czy są wśród nich mieszkańcy Częstochowy?
TK: Trafiają do mnie osoby z Częstochowy, zarówno profesjonaliści, jak i amatorzy. Więcej jednak mam klientów z innych miast, czy z zagranicy. Jest to tez związane ze specyfiką mojego zawodu, gdzie moim konikiem jest budowa instrumentów dawnych (viole, lutnie, fidele) – instrumenty na których nikt w Częstochowie nie gra.
KK: Dziękuję za rozmowę
TK: Dziękuje