PKBWL ma za zadanie znaleźć przyczynę wypadku i wskazać działania profilaktyczne. W ciągu 30 dni od katastrofy samolotu, w której zginęło 11 osób, a tylko jedna ocalała, komisja zobowiązana została do przedstawienia wstępnego raportu w tej sprawie.
Andrzej Pussak, wiceprzewodniczący PKBWL napisał w dokumencie, że 5 lipca ok. godz. 16 piper navajo wystartował z lotniska w Rudnikach k. Częstochowy w celu zrzucenia spadochroniarzy. Z informacji posiadanych przez komisję wynika, że był to ósmy lot pipera tego feralnego dnia. Na jego pokładzie oprócz pilota znajdowało się 11 innych osób: 7 skoczków spadochronowych, 2 pilotów tandemów i 2 pasażerów
tandemów.
– Według jedynego świadka ocalałego z wypadku, start początkowo przebiegał normalnie, jednak po krótkim czasie dał się wyczuć spadek mocy i brak wznoszenia – w jego ocenie wysokość w momencie zdarzenia wynosiła około 100 m – czytamy w raporcie. – Pilot w pewnej chwili odwrócił się do osób znajdujących się na pokładzie i zawołał: „Lądowanie awaryjne!” Obecni na pokładzie przyjęli przewidzianą na taką okoliczność pozycję ciała, zaraz potem nastąpił przechył i uderzenie. O godz. 16:11 LMT samolot, przebywszy drogę ok. 4200 m od progu pasa, przy znacznym kącie pochylenia i przechylenia, końcówką lewego skrzydła uderzył w konar starej jabłoni, odłamując go. Odłamaniu uległa także końcówka lewego skrzydła z lotką. Następnie uderzył w ziemię lewym silnikiem, przodem kadłuba i prawym silnikiem. Nastąpiło przy tym oderwanie obu śmigieł (prawe śmigło zostało odnalezione w położeniu zachorągi ewkowanym) i oderwanie mocowań kadłuba do skrzydeł. Samolot upadł „na brzuch”, zachowując nadany zderzeniem obrót w lewo z jednoczesnym przemieszczeniem. Zawadził przy tym prawym statecznikiem poziomym o ziemię, co ostatecznie doprowadziło do oderwania kad łuba od skrzydeł i jego przewrócenia na prawy bok, w wyniku czego drzwi wejściowe znalazły się „u góry”. Oderwaniu uległ także prawy statecznik poziomy. Nastąpił znaczny wyciek paliwa z uszkodzonych zbiorników skrzydłowych i wkrótce potem pożar, który objął lewe skrzydło, częściowo lewy silnik i kadłub prócz części tylnej oraz częściowo prawy silnik i prawe skrzydło w strefie zbiorników paliwa. Mieszkający w najbliższym sąsiedztwie miejsca wypadku świadkowie, przybyli z pomocą ofiarom wypadku, zdołali pomóc wydostać się z kadłuba trzem osobom. Wszystkie te osoby były poważnie ranne, a dwie z nich także silnie poparzone i tych dwóch osób nie udało się uratować. Rozprzestrzeniający się pożar paliwa uniemożliwił próbę udzielenia pomocy innym osobom w kabinie, dającym jeszcze oznaki życia. W chwili wypadku temperatura otoczenia była wysoka i sięgała ok. 30 stopni Celsjusza.
Z informacji uzyskanych przez śledczych wynika również, że samolot N11WB miał wcześniej problemy z lewym silnikiem, których operatorowi nie udawało się skutecznie rozwiązać.
Źródło: własne