Red: To pierwsze twoje doświadczenie w roli organizatora obozów siatkarskich. Skąd pomysł? Czy rzeczywiście jest na to zapotrzebowanie?
Dawid Woch: Przede wszystkim było to dla mnie duże doświadczenie i ogromna przyjemność móc spędzić czas z młodzieżą, aktywizować ją i pokazywać jak w fajny sposób można spędzić czas razem, jak pracować w grupie i trenować siatkówkę. Oczywiście było dużo stresu i ogrom związanej z tym pracy. Przygotowanie takich obozów było moim małym marzeniem. Chciałem poczuć się trochę jak trener, być trochę z drugiej strony tego wszystkiego. Do organizacji obozów zaprosiłem moją grupę przyjaciół, która gra na najwyższym szczeblu. Marta Łyczakowska, Oliwia Sieradzka, Mateusz Masłowski, Dawid Ogórek to jedni z najlepszych zawodników i zawodniczek w Polsce. Myślę, że takie nazwiska przyciągają młodzież, która na co dzień ogląda nas w telewizji, na boiskach, a teraz miała okazję spędzić nami siedem dni 24 godziny na dobę. Spaliśmy w jednym ośrodku, chodziliśmy razem na wszystkie atrakcje. Myślę jednak, że największą z nich był fakt, że mogliśmy spędzić ten czas razem, nie tylko na boisku, ale też poza nim. Nie ukrywam, że po obozach czuję się spełniony, bo wykonaliśmy świetną pracę i stworzyliśmy wspaniałą atmosferę. Widok płaczących dzieci, które nie chciały wyjeżdżać do domu, to dla nas największa nagroda.
Red: Co było dla Ciebie wyznacznikiem przy doborze trenerów i trenerek na obozy siatkarskie?
DW: To były osoby, z którymi znam się od kilkunastu lat. Dla przykładu z Mateuszem Masłowskim gram od momentu, kiedy zacząłem uprawiać ten sport. Zdobywaliśmy razem złote medale mistrzostw świata kadetów, mistrzostw Europy juniorów. Z Oliwią Sieradzką chodziłem razem do klasy w gimnazjum. Z Martą Łyczakowską jeździłem na obozy reprezentacji Polski w rozgrywkach juniorskich, młodzieżowych. Z Dawidem Ogórkiem znam się już 10 lat, bo mieliśmy okazje grać razem w GKS-ie Katowice. Wiedziałem, że mogę liczyć na te osoby. Byłem pewien, że zaangażują się z całych sił w ten projekt. Wiem, jaką potrafią stworzyć atmosferę. Zależało mi, aby była ona jak najbardziej przyjazna dla dzieci i młodzieży.
Red: Do kogo adresowane były obozy siatkarskie?
DW: Była to młodzież w wieku 12-17 lat. W naszych obozach uczestniczyło osoby nie tylko z regionu, ale też z całej Polski., np. z Białegostoku, czy z Władysławowa. Na drugim turnusie mieliśmy dwie dziewczyny z Nowego Jorku i jedną z Alicante. To fajny prognostyk na przyszły rok.
Red: Każdy chętny mógł zapisać się na taki obóz, czy były np. ograniczenia związane z siatkarskim doświadczeniem?
DW: Były również takie osoby, które rozpoczynały przygodę z siatkówką, tzn. nie trenują na co dzień, ale np. chodzą na szkolne SKS-y. Było dużo osób, które trenują dwa, trzy razy w tygodniu oraz kilka z klubowym doświadczeniem. Oczywiście docelowo chcieliśmy jak najwięcej pomagać siatkarsko. Wiedzieliśmy natomiast, że do tych, którzy rozpoczynają dopiero tę przygodę, trzeba podejść trochę inaczej i potraktować siatkówkę jak zabawę.
Red: Jakie atrakcje oprócz treningów siatkarskich przygotowaliście dla uczestników obozów?
DW: Głównie skupialiśmy się na tym, że młodzież jak najwięcej mogła wynieść z treningów siatkarskich, rozmów i spotkań z nami. Obozy rozpoczynaliśmy od koncertu muzycznego, następnego dnia były gry planszowe. W kolejnym dniu między treningami pani psycholog prowadziła wykłady, a wieczorem zorganizowała dla wszystkich uczestników grę integracyjną. Następnego dnia udaliśmy się do parku wodnego, a następnie do Galerii Jurajskiej. Kolejny dzień to dyskoteka, a na koniec był grill. Myślę, że nikt się nie nudził. Cieszę się, bo młodzież nie miała zbyt wiele czasu na korzystanie z telefonów.
Red: Co dalej? Będą kolejne obozy siatkarskie?
DW: Rozmawialiśmy z trenerami, dostawaliśmy pozytywne informacje zwrotne od rodziców, od uczestników. Nie ukrywam, że ten sukces trochę przerósł moje oczekiwania. Nie spodziewałem się, że będzie to aż tak dobre, a młodzież naprawdę zżyje się ze sobą i z nami. To zachęta, żeby robić to cykliczne. Pierwsza edycja była na próbę. Chcieliśmy zobaczyć jaki będzie odzew. W przyszłym roku chcielibyśmy powiększyć te turnusy. Mam nadzieję, że jest to projekt na najbliższe lata. Do współpracy chcielibyśmy zapraszać kolejne osoby, które będą jeszcze bardziej przyciągały młodzież do uczestnictwa w tych obozach.
Red: Trzeba też przyznać, że mieliśmy świetną bazę sportową. Hala Sportowa Częstochowa to jeden z najatrakcyjniejszych w Polsce obiektów do grania w siatkówkę.
DW: Warunki treningowe mieliśmy jedne z najlepszych w Polsce, jeśli chodzi o obozy siatkarskie. Myślę, że mało która hala może z nami konkurować. Jest to jeden z najbardziej atrakcyjnych, najładniejszych i pojemnych obiektów. To znana hala, bo na co dzień gra tutaj Norwid Częstochowa. Dla nas był to wielki komfort, że mogliśmy tutaj zorganizować obozy.
Red: Dziękujemy za rozmowę.






























Źródło: własne