Jak zawsze Frytka była okazją, by posłuchać nie tylko wykonawców, których dorobek dobrze znamy, ale również artystów, którzy wcześniej nie gościli w Częstochowie, a ich zawodowa ścieżka nie jest jeszcze zbyt długa. Impreza bowiem co roku niesie ze sobą powiew muzycznej świeżości. Tym razem festiwal rozbrzmiewał dźwiękami rocka, grunge’u, rapu, czy elektro-popu.
Koncerty rozpoczęły się już o godz. 16, a granie zainaugurował LAB, czyli zespół, który inspiracji szuka w pulsie miasta (skład stanowią muzycy związani wcześniej z takimi formacjami, jak np. Animators i Negatyw). Grupa narodziła się w lockdownie 2020 roku, a ich pierwszym materiałem była „Euforia”. Potem przyszły „Zakłócenia”, mocny głos wsparcia dla protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce, a w tym roku – nowa EP-ka „Dziewięćdziesiąte” z singlem „Techno”, który uderza pulsującą energią.
Z kolei o godz. 17 wystąpił reprezentant Częstochowy, czyli 4 Hz. Zespół łączy emocjonalny rap z gitarowym pazurem, elektronicznymi smaczkami i psychodelicznym tłem. Ich dźwięk to nie efekt mody, tylko efekt wewnętrznej potrzeby. 4 Hz to brudna perkusja, gitarowe zacięcia i flow. To nie są dźwięki ładne i grzeczne, ale prawdziwe. Muzykom zależy więc na tym, by po ich koncercie publiczność poczuła, że przed chwilą usłyszała coś, co miało znaczenie.
Trzecia na scenie była Dziwna Wiosna.Zespół jest równolatkiem grupy LAB i ma na koncie dwie płyty: debiut ze swoją nazwą w tytule oraz „Duchy.Disco” wydane dwa lata temu. Twórczość ta miesza muzykę pop-rockową, grunge, hard rock i alternative. To połączenie gatunków sprawia, że kawałki grupy trafiają do szerokiego grona odbiorców. Dowodem tego był koncert, z którym w 2022 roku Dziwna Wiosna wystąpiła na Małej Scenie Festiwalu Pol’n’Rock.
Po raz trzeci na tej scenie wystąpiła z kolei Mery Spolsky. To wokalistka, autorka tekstów, producentka muzyczna, a także pisarka (napisała książę „Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj”) oraz projektantka. Jej styl spaja electro-popowe brzmienia, mocne teksty i całkowitą sceniczną niezależność. Artystka zadebiutowała w 2017 roku albumem „Miło było pana poznać”, a dwa lata później wjechała z „Dekalogiem Spolsky” – płytą, która od razu zrobiła zamieszanie. W 2023 roku do dyskografii dołożyła „Erotik erę”. Na każdej porusza tematy niewygodne, mówi o kobiecości, tożsamości, wolności, potrzebie bycia sobą.
Następnie odbył się koncert innej nietuzinkowej artystki, która podczas Frytki zaśpiewała już trzeci raz. Mowa o Meli Koteluk. Piosenkarka debiutowała w 2012 roku z albumem „Spadochron” – płytą, która nie tylko zapowiadała wielką karierę, ale od razu wbiła ją w pierwszy rząd polskiej muzyki alternatywnej. Potem były „Migracje” (podwójna platyna), „Migawka” (Fryderyk), „Astronomia poety” stworzona z zespołem Kwadrofonik (kolejny Fryderyk) oraz wydana w marcu tego roku – „Harmonia” (zawierająca „Zobaczyć ciebie” nagrane z Ralphem Kaminskim i „Bliżę i dal” nagrane ze Smolikiem). To twórczość osobista, ale przy tym niezwykle uniwersalna. Przynosząca spokój w czasach wszelkiego przebodźcowania.
Finałowy koncert trzynastej edycji był naprawdę mocny. O godz. 23 wartę przejął raper AVI (czyli tak naprawdę Kamil Zalewski). To zdobywca platynowych i złotych płyt. Muzyczną drogę zaczynał od współpracy ze swoim przyjacielem, producentem Louisem Villainem. Owocem tego były takie wydawnictwa jak „Zbiór pieśni sycylijskich” czy „Akademia Sztuk Pięknych”. Natomiast dwa lata temu Avi zaprezentował światu swój solowy krążek zatytułowany „Mały książę”, na którym gościnnie pojawili się ReTo, Pezet, Kaz Bałagane, Gibbs oraz Oskar83 z PRO8L3M.
Tradycyjnie podczas plenerowej imprezy nie zabrakło strefy z food truckami. W menu znalazły się oczywiście nie tylko frytki!
Za organizację wydarzenia odpowiadali Urząd Miasta Częstochowy i Ośrodek Promocji Kultury „Gaude Mater”. Festiwal odbył się pod honorowym patronatem prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka.















Źródło: UM Częstochowy