Częstochowska prokuratura po tym, jak postawiła zarzuty ojczymowi i matce 8-letniego Kamilka, zainteresowała się również jej siostrą. 45-letnia Aneta J. wraz z mężem i dziećmi mieszkała bowiem w tym samym domu, co skatowany chłopiec.
– Prokurator zarzucił kobiecie, że w okresie od 29 marca do 3 kwietnia nie udzieliła pomocy swojemu siostrzeńcowi w sytuacji bezpośredniego zagrożenia jego życia. Kobieta nie reagowała na zachowanie Dawida B., który polewał chłopca wrzątkiem, bił i umieszczał na rozgrzanym piecu węglowym. Podejrzana nie wezwała również w tym czasie pomocy medycznej do ośmioletniego dziecka – wyjaśnia Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
45-letnia Aneta J. nie przyznała się do zarzucanego jej przestępstwa, tłumacząc, że nie była świadkiem zdarzenia, w trakcie którego dziecko zostało polane wrzątkiem. – Podejrzana nie zaprzeczyła jednak, że miała świadomość, że dziecko jest poparzone. Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego nie wezwała pomocy do chłopca – dodaje prokurator Ozimek.
45-latka została objęta dozorem policyjnym. Grozi jej do trzech lat więzienia.
Przypomnijmy, że w tymczasowym areszcie przebywają obecnie matka i ojczym dziecka. 27-letni Dawid B. usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa pasierba i znęcania się nad nim ze szczególnym okrucieństwem. Miał on polewać chłopca wrzątkiem, umieszczać go na rozgrzanym piecu węglowym, a wcześniej bić, kopać po ciele i przypalać papierosem. Mężczyzna przyznał się do winy, ale odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień. Grozi mu dożywocie.
Z kolei matka chłopca, 35-letnia Magdalena B., podejrzana jest o narażenie swojego dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz udzielenie pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Kobieta złożyła wyjaśnienia i przyznała się do winy. Tłumaczyła, że nie reagowała i nie udzieliła pomocy dziecku, bo bała się męża. Grozi jej do 10 lat więzienia.
Źródło: własne, Prokuratura Okręgowa w Częstochowie