Przed spotkaniem z AZS-em bełchatowianie mieli na swoim koncie trzy zwycięstwa i jedną porażkę z Asseco Resovią Rzeszów. Dodatkowo szkoleniowiec akademików nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Felipe Bandero, który przyjechał do Bełchatowa, aby kibicować swoim kolegom.
Od początku pierwszego seta przeważali gospodarze, którzy na pierwszą przerwę techniczną schodzili prowadząc 8:3. Częstochowianie byli wyraźnie stremowani poza Bartłomiejem Lipińskim, który grał na luzie, co przekładało się na skuteczne ataki. To było jednak za mało, aby powalczyć z utytułowanym rywalem.
AZS starał dźwignąć się w drugiej odsłonie. Na początku wyglądało to obiecująco. Po asie serwisowym Stanisława Wawrzyńczyka goście prowadzili 5:3. Chwilę przed drugą przerwą techniczną trzy punkty przewagi mieli gospodarze (15:12). Gdy wydawało się, że Skra przejęła już inicjatywę seria kapitalnych zagrywek Lipińskiego doprowadziła do remisu (17:17). Końcówka należała do bełchatowian, którzy wygrali w efekcie 25:21.
W trzecim secie drużyna Miguela Falaski pozwoliła zdobyć ekipie Bąkiewicza zaledwie 11 punktów.
Po porażce z bełchatowianami AZS spadł na przedostatnie miejsce w tabeli.
PGE Skra Bełchatów – AZS Częstochowa 3:0
(25:17, 25:21, 25:11)
PGE Skra: Uriarte, Conte, Wrona, Wlazły, Rodriguez, Kłos, Piechocki (libero) oraz Gromadowski, Janusz, Marcyniak, Milczarek (libero), Stanković.
AZS: Redwitz, Wawrzyńczyk, Polański, Lipiński, Szalacha, Szymura, Stańczak (libero) oraz Kowalski, Buniak, Stelmach, Bik.
Źródło: własne, AZS Częstochowa