Od ostatnich nieudanych spotkań niewiele zmieniło się w sposobie gry częstochowian. W Jastrzębiu bolączką akademików okazały się decydujące momenty poszczególnych setów. Nie pomógł wracający do składu Słowak Matej Patak, który został wprowadzony na boisko z ławki rezerwowej i zepsuł dwie zagrywki.
Pierwszą partię udanym atakiem rozpoczął Stanisław Wawrzyńczyk. Po asie serwisowym Łukasza Polańskiego AZS prowadził 4:3, a na pierwszą przerwę techniczną schodził z dwupunktową przewagą. Po wznowieniu gry goście odskoczyli rywalom na trzy „oczka”. Jastrzębianie szybko odrobili stratę i dzięki skutecznej zagrywce Macieja Muzaja wyszli na prowadzenie (19:18). W końcówce błąd w rozegraniu popełnił Rafael Redwitz, zablokowany został Rafała Szymury, skuteczną kontrą popisał Toontje van Lankvelt i było już pewne, że Jastrzębski Węgiel wygra inauguracyjną odsłonę.
W końcówce drugiego seta AZS przegrywał 18:22. Częstochowianie zerwali się jeszcze do walki i zdobyli trzy punkty z rzędu. Decydujące piłki należały jednak do gospodarzy. Najbardziej zacięta była trzecia odsłona. W ostatnich fragmentach tej partii ponownie górą byli jastrzębianie, którzy wygrali cały mecz do zera. Tym samym zespół Michała Bąkiewicza przegrał siódme z rzędu spotkanie, a czwarte w stosunku 0:3.
Szansę na pierwsze zwycięstwo w PlusLidze akademicy będą mieć w najbliższy piątek, 4 grudnia. O godz. 18 zmierzą się w Hali Sportowej Częstochowa z MKS-em Będzin, który z czterema punktami zajmuje 12. miejsce w tabeli.
Jastrzębski Węgiel – AZS Częstochowa 3:0
(25:21, 25:22, 25:23)
Jastrzębski Węgiel: Masny, Derocco, Sobala, Muzaj, van Lankvelt, Boruch, Popiwczak oraz Strzeżek, Gil.
AZS: Redwitz, Warzyńczyk, Polanski, Lipiński, Szymura, Szalacha, Stańczak oraz Kowalski, Buniak, Patak.
Źródło: własne