– Zagraliśmy naprawdę dobry mecz. Mieliśmy lepszą zagrywkę, dobrze przyjmowaliśmy. Po prostu wykorzystaliśmy wszystkie nasze atuty – twierdzi Marek Kardos, trener AZS-u.
Częstochowianie wyszli na parkiet wyraźnie zmotywowani, choć pierwsze piłki należały do siatkarzy Piotra Gruszki. Po zablokowaniu ataku Mateusza Przybyły i asie serwisowym Bartłomieja Neroja bielszczanie mieli trzy punkty przewagi (1:4). Gospodarze szybko odrobili stratę. Po pierwszej przerwie technicznej częstochowianie zaczęli dominować na parkiecie. Dwa punkty zdobył ze środka Artur Udrys,akademicy zablokowali dwa ataki gości i było 12:7. Na drugą przerwę techniczną AZS schodził z siedmiopunktową przewagą (16:9). Tego seta nie mógł już przegrać.
Drużyna Marka Kardosa rozpoczęła drugą partię podobnie do inauguracyjnej odsłony. Przewaga gości znów została jednak szybko zniwelowana. W dalszej części spotkania gra była wyrównana. Przy stanie 19:18 dla AZS-u asem serwisowym popisał się Michał Kaczyński. W następnej akcji w aut zaatakował Kamil Kwasowski i częstochowianie mieli już trzy punkty w zapasie (21:18). To wystarczyło, aby wygrać drugiego seta.
Siatkarze Marka Kardosa poszli za ciosem i w trzeciej odsłonie nie dali szans rywalom, wygrywając 25:17 i cały mecz 3:0. – To był sentymentalny i zarazem bardzo bolesny powrót do Częstochowy – przyznaje Piotr Gruszka, trener BBTS-u. – Moja twarz uśmiechnęła się, ale tylko dlatego, że spotkałem tutaj wielu przyjaciół i ludzi związanych z AZS-em. Serce zabiło mocniej, gdy zobaczyłem puchary. Bardzo mi jednak przykro za to w jaki sposób przegraliśmy. Takie rzeczy nie powinny się zdarzać.
AZS Częstochowa – BBTS Bielsko-Biała 3:0
(25:18, 25:22, 25:17)
AZS: de Amo, Szymura, Przybyła, Kaczyński, Janeczek, Udrys, Stańczak (libero) oraz Marcyniak, Napiórkowski.
BBTS: Neroj, Kwasowski, Sobala, Gonzalez, Ferens, Polański, Dębiec (libero) oraz Błoński, Pilarz, Bućko, Buniak, Kapelus.
Źródło: własne