Strona główna Aktualności Raków przegrał ważny mecz z Jagiellonią

Częstochowski Raków w hicie 32. kolejki PKO BP Ekstraklasy przegrał w sobotę, 10 maja przed własną publicznością 1:2 z Jagiellonią Białystok.

Częstochowianie nieco skomplikowali sobie sytuację w ligowej tabeli. Choć wciąż są liderem, nie wszystko teraz od nich zależy. W niedzielę Lech Poznań zmierzy się na wyjeździe z Legią Warszawa i jeśli wygra, będzie bliżej mistrzowskiego tytułu.

Sobotnie spotkanie z uwagi na nadmiar żółtych kartek z trybun oglądał trener Rakowa Marek Papszun. Stąd w pomeczowej konferencji prasowej wziął udział jego asystent Artur Węska.

– Zacznę od słów trenera Papszuna w szatni, czyli gratulacji dla naszego zespołu za wysiłek włożony w mecz, bo tak to postrzegamy. To było dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Przegrywamy go. Jesteśmy smutni, cierpimy. Na pewno jest duże rozgoryczenie i rozczarowanie wynikiem, ale nie grą i postawą zespołu, bo włożył sporo wysiłku, żeby wygrać ten mecz – mówił Węska. – Zrobiliśmy też sporo dobrego w tym spotkaniu od strony taktycznej, czyli tworząc pięć szans, które mogliśmy zamienić na bramki. To więcej stworzonych sytuacji niż Jagiellonia, nawet grając w osłabieniu. Drugi raz w tym samym czasie gramy w osłabieniu, a jednak pokazujemy i udowadniamy, że stać nas na dużo i w takiej sytuacji można stwarzać szanse i wygrać mecz. Z taką postawą chcemy przystąpić do dwóch ostatnich spotkań, bo dalej jesteśmy liderem i walczymy o mistrzostwo Polski.

Sobotni mecz lepiej rozpoczęła Jagiellonia. W 8. minucie piłka po strzale Cezarego Polaka nieznacznie minęła bramkę gospodarzy. W odpowiedzi Jean Carlos uderzał sprzed pola karnego. W 19. minucie bliski zdobycia gola był Ivi Lopez, ale jego strzał obronił Sławomir Abramowicz. Trzy minuty później świetną okazję miał Zoran Arsenić, ale ponownie skutecznie interweniował golkiper gości. Jonatan Brunes jeszcze zdołał przechwycić piłkę, jednak strzał napastnika został zablokowany.

Częstochowianie dopięli swego w 28. minucie. Wyjście bramkarza Jagiellonii wykorzystał Lopez, który strzałem głową trafił do siatki. Goście próbowali szybko odpowiedzieć. Najpierw mocny strzał posłał Afimico Pululu, a później świetną interwencją popisał się Kacper Trelowski, zatrzymując piłkę po uderzeniu Tarasa Romańczuka. W 38. minucie tuż przed linią bramkową znalazł się Brunes, ale przeniósł piłkę na poprzeczką. W doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut karny po zagraniu ręką Frana Tudora. Jedenastkę na bramkę zamienił Pululu.

Druga połowa mogła się zacząć znakomicie dla Rakowa. Adriano Amorim znalazł się w polu karnym. Zdecydował się na podanie, które przerwał zawodnik gości kierując piłkę bardzo blisko swojej bramki. Szansę z rzutu wolnego miał również Lopez.

Od 56 minuty Raków grał w osłabieniu. Drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną zobaczył Fran Tudor. Mimo to częstochowianie dalej atakowali. Akcja Carlosa zakończyła się faulem, po którym to sędzia najpierw wskazał na rzut karny, a następnie po analizie VAR zmienił decyzję na rzut wolny. Próba Lopeza została zablokowana. Chwilę później Brunes uderzył minimalnie obok bramki. W 84. minucie było 2:1 dla Jagiellonii za sprawą drugiego rzutu karnego. Po raz drugi na listę strzelców wpisał się Pululu.

Raków Częstochowa – Jagiellonia Białystok 1:2 (1:1)

Raków: Trelowski – Tudor, Arsenić (90, Rocha), Svarnas – Jean Carlos (72, Barath), Otieno – Berggren, Kochergin – Amorim, Ivi (87, Diaz) – Brunes (72, Makuch).

Jagiellonia: Abramowicz – Wojtuszek, Skrzypczak, Stojinović, Polak – Flach (61, Kubicki), Romanchuk, Imaz – Villar (79, Semedo), Pietuszewski (30, Hansen) – Pululu.

Źródło: własne, www.rakow.com, fot. Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl