Do tragedii doszło 18 maja 2011 roku w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym na Parkitce. Jedna z położnych opiekowała się kobietą z zaawansowaną, bliźniaczą ciążą, która z uwagi na powikłania była stale podłączona do aparatu KTG. Oskarżona nie słyszała za pośrednictwem urządzenia specjalistycznego i nie widziała na obrazie pracy serca dzieci. Dopiero po ponad godzinie zwróciła się do koleżanki, która nie była jednak w stanie pomóc. Poinformowany o całym zajściu lekarz przeprowadził cesarskie cięcie. Płody były martwe, bo okręciły się pępowinami.
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożył ojciec nienarodzonych dzieci, który zakwestionował prawidłowość opieki nad jego ciężarną żoną. Prokuratura zasięgnęła opinii biegłych w zakresie położnictwa. – Biegli uznali, że istniała szansa, aby dzieci urodziły się żywe, gdyby położna od razu poinformowała lekarza o braku wizualizacji akcji serca – mówiTomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. – Nie stwierdzono jednak, że kobieta przyczyniła się bezpośrednio do śmierci noworodków.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do Sądu Rejonowego w Częstochowie.