17 stycznia po raz kolejny w całej Polsce kobiety wyszły na ulicę, aby zaprotestować przeciwko ignorancji władzy względem ich praw. Rozmawiamy z radną Częstochowy Małgorzatą Iżyńską, która wzięła udział w demonstracji.
fot. archiwum Małgorzaty Iżyńskiej
Red: Czy w Polsce mamy prawo aborcyjne? Małgoarzata Iżyńska: Nie. W Polsce mamy prawo antyaborcyjne czyli zakazujące aborcji z tzw. kompromisem aborcyjnym który pozwala na dokonanie aborcji tylko w trzech przypadkach : jeśli kobieta została zgwałcona i doszło do zapłodnienia, kiedy płód ma ciężkie wady rozwojowe i nie będzie w stanie przeżyć po porodzie oraz kiedy ciąża zagraża życiu matki. Granicą która została określona przez medycynę dokonania aborcji jest 12 tydzień ciąży.
Red: Co zawiera projekt Ratujmy Kobiety? MI: Ratujmy Kobiety jest projektem przede wszystkim obywatelskim, pod którym podpisało się prawie pół miliona Polek i Polaków. Wprowadza propozycje zmian w w prawie - wprowadzenie do szkół pełnej edukacji seksualnej, która została szczątkowa przez co nierzetelna, gwarancję kompleksowej opieki nad kobietą w czasie ciąży, czyli wszystkie potrzebne badania prenatalne, przywrócenie dostępu do nowoczesnych metod antykoncepcji, w tym "pigułka po ", która jak się wmawia społeczeństwu jest wczesnoporonna, co prawdą nie jest. "Pigułka po" nie doprowadza po prostu do zapłodnienia. Projekt zawiera również regulacje związane z "Klauzulą sumienia". Każda pacjentka musi mieć pewność, że ratuje ją lekarz, który używa zdobyczy medycyny, a nie kieruje się wiarą.
Red: Dlaczego projekt został odrzucony w sejmie i nie wszedł nawet pod obrady komisji? MI: Prawda jest bolesna dla wielu kobiet, które liczyły na Platformę Obywatelską i Nowoczesną. Te dwie opozycyjne partie, które są w Sejmie i mieniły się jako prokobiece nie zagłosowały nawet za skierowaniem projektu do prac komisji. Dzięki nim Polki trafiły do kosza. Chyba nikt nigdy tak nie zawiódł Polek.
Red: Za skierowanie projektu do prac komisji zagłosowali za to m.in. prezes Kaczyński, posłanka Pawłowicz i poseł Macierewicz... MI: Oto szczyt hipokryzji i również cios dla wyborców PiS. Została obnażona cała hipokryzja władzy rządzącej, która dla własnych korzyści jest w stanie wyprzeć się swoich elementarnych wartości.
Red: W tej dyskusji pojawia się często słowo sumienie. Ważniejsze jest prawo czy sumienie? MI: Prawo powinno być dla ludzi, którzy żyją naprawdę, a nie na papierze. Jeśli komuś sumienie, czy wiara nie pozwala, albo są przekonani, że podołają urodzeniu dziecka, które jest wynikiem gwałtu na 12-latce lub zaraz po porodzie umrze, to taki heroiczny czyn zasługuje być może na zrozumienie i szacunek. Ale to ma być kwestia wyboru, a nie przymusu, tym bardziej, że państwo nie proponuje na później ludzkich rozwiązań czyli właściwej pomocy. Trzeba podkreślić, że aborcja to dramatyczny akt i to jest bezsprzeczne.
Red: Częstochowa od kilku lat wspiera pary z problemem niepłodności poprzez dofinansowanie in vitro. Jak długo mieszkanki miasta będą mogły z tego korzystać? MI: Mam nadzieję, że program dofinansowania in vitro będziemy mogli prowadzić jak najdłużej. Bezpłodność to choroba cywilizacyjna naszych czasów. Obecny rząd zaprzestał finansowania, samorząd częstochowski na razie oparł się tej decyzji i pomagamy. Na świat przyszło już ponad 20 dzieci - pięknych i zdrowych. To wielkie szczęście i nadzieja.
Red: Kto dziś wspiera w Polsce kobiety? MI: Od zawsze kobiety mogły liczyć na różne ruchy prokobiece i partie lewicowe takie jak SLD. Na oficjalnej stronie Ratujmy Kobiety jest prawie 50 organizacji i partii w tym Sojusz Lewicy Demokratycznej, który czynnie wspiera te działania. W zeszłym roku zebraliśmy w Częstochowie dla tej inicjatywy ok. 2 tys podpisów i nie boimy się głośno domagać i bronić praw wszystkich kobiet.
Red: Dziękujemy za rozmowę
Źródło: własne |