fot.PL
Częstochowski sąd uniewinnił w piątek, 22 października właściciela klubu tanecznego, którego prokuratura oskarżyła o zorganizowanie dyskoteki na ponad 200 osób mimo pandemicznych obostrzeń. W uzasadnieniu stwierdzono, że śledczy nie przedstawili żadnych dowodów świadczących o winie mężczyzny. Jak informowała prokuratura, w nocy z 10 na 11 października 2020 roku policja otrzymała zgłoszenie, że w jednym lokali w centrum Częstochowy odbywa się impreza taneczna, w której bierze udział wiele osób. Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze podjęli obserwację, w wyniku której stwierdzili, że do lokalu wchodzą kolejne osoby. Na drzwiach dyskoteki znajdowała się kartka z napisem „Urodziny Impreza Zamknięta”. - Obecny w lokalu jego właściciel Marek P. odmówił zamknięcia klubu i oświadczył, że odbywa się w nim zamknięta impreza urodzinowa. Dopiero na skutek dalszych działań policjantów mężczyzna zdecydował się zakończyć imprezę i zamknąć lokal - mówił Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Przesłuchani w postępowaniu świadkowie zeznali, że impreza nie miała charakteru zamkniętego i do lokalu mógł wejść każdy. Na podstawie oględzin zapisów monitoringu stwierdzono natomiast, że w klubie zgromadziło się co najmniej 221 osób.
Z uwagi na rosnącą liczbą zakażeń koronawirusem na terenie kraju, 9 października 2020 roku Rada Ministrów wydała rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Na jego mocy od 10 października 2020 roku Częstochowa została umieszczona w tzw. „żółtej strefie”, gdzie działalność polegająca na prowadzeniu dyskotek lub udostępnienia miejsca do tańczenia była zabroniona. Z danych sanepidu wynika natomiast, że w tym okresie w Częstochowie zanotowano najwyższe wskaźniki zakażeń koronawirusem od początku trwania epidemii.
W toku śledztwa prokurator przedstawił Markowi P. zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób, poprzez spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego i szerzenia się choroby zakaźnej wywołanej wirusem SARS-CoV-2. - Przesłuchany w charakterze podejrzanego Marek P. nie przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa i wyjaśnił, że 10 października 2020 roku nie zorganizował imprezy tanecznej, lecz pubową, gdzie ludzie przychodzili porozmawiać - informował prokurator Ozimek.
Sędzia Radosław Chodorowski w uzasadnieniu decyzji wskazał na zawyżoną przez prokuraturę liczbę osób w lokalu. Jej zdaniem przebywało w nim 221 osób. Z policyjnego protokołu i nagrania wynikało, że było ich 133. Sąd ostatecznie naliczył ich 141.
Zdaniem sądu prokuratura nie przedstawiła żadnych dowodów w tej sprawie, opierając się wyłącznie na poszlakach. Nie wylegitymowano ani tym bardziej przesłuchano żadnej osoby uczestniczącej w zabawie. Żaden z policjantów nie sprawdził też, co dzieje się w środku. Natomiast jak twierdzili pracownicy klubu, działał on wówczas jako bar, a goście nosili maseczki, zdejmując je wyłącznie podczas spożywania posiłków.
Sędzia zwrócił również uwagę na fakt, że choć dyskoteki były zakazanie od sierpnia 2020 roku, rozporządzenie obowiązujące od 10 października 2020 roku dawało możliwość prowadzenia działalności gastronomicznej. Warunek był taki, aby na jedną osobę w lokalu przypadały cztery metry kwadratowe. Ze zleconej przez sąd pomiaru części lokalu, która była udostępniona klientom w nocy z 10 na 11 października wynika, że powierzchnia spełnia wymagania rozporządzenia. To wszystko zdaniem sądu oznacza, że klub funkcjonował z zachowaniem obowiązującego wówczas reżimu sanitarnego. Dlatego oskarżonemu nie można postawić zarzutu spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego i szerzenia się choroby zakaźnej wywołanej wirusem SARS-CoV-2.
Źródło: własne |