fot. archiwum Marka Balta
Parlament Europejski przyjął z końcem ubiegłego roku rezolucję, w której sprzeciwia się próbom uciszenia niezależnych mediów i osłabienia ich wolności w krajach członkowskich. - Parlament Europejski będzie się przeciwstawiał takim działaniom. Szkoda tylko, że to kolejny temat, przy którym źle się mówi o Polsce, jak w przypadku praw kobiet, praworządności, czy niezawisłości sądownictwa - mówi częstochowski europoseł Marek Balt.
W przyjętej rezolucji PE zwrócił uwagę na fakt, że "...rządy niektórych państw podejmują próby uciszenia krytycznych i niezależnych mediów". Nietrudno domyśleć się, że chodzi m.in. o Polskę, gdzie media publiczne stały się tubą propagandową rządu.
- PiS zawłaszczył już media publiczne, obsadzając je swoimi politycznymi fachowcami oraz przeznaczając 2 mld zł rocznie z budżetu państwa na funkcjonowanie prowadzącej permanentną kampanię prorządową TVP - zauważa częstochowski europoseł. - Teraz próbuje się zrobić to samo z mediami mającymi innych, w tym zagranicznych właścicieli. Próbuje się wywrzeć presje na TVN, atakuje się Gazetę Wyborczą. Słyszeliśmy również o próbach wpływania na właściciela Polsatu poprzez działania Narodowego Banku Polskiego, Komisji Nadzoru Finansowego, prokuratury i innych organów państwa.
W Polsce jak bumerang wraca temat repolonizacji mediów. Rząd PiS podejmuje takie próby już od 2015 roku, ale w Sejmie nie znalazł się żaden projekt ustawy w tej sprawie. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział ostatnio, że nowe przepisy mają wejść w życie do końca tej kadencji Sejmu. Według partii rządzącej polski rynek medialny jest zdominowany przez zagraniczny kapitał i dlatego trzeba to zmienić.
- Tu nie chodzi o repolonizację tylko o upaństwowienie niezależnych mediów poprzez wykupienie ich przez instytucje, których właścicielem jest Skarb Państwa - twierdzi Marek Balt. - To też pokazuje, że rząd próbuje zawłaszczyć kolejną grupę istotną dla funkcjonowania państwa, albo pokazać ją jako coś, co niszczy nasz kraj. To nieprawda. Media te opisują zgodnie ze swoimi przekonaniami i światopoglądem rzeczywistość, którą tworzy w Polsce Zjednoczona Prawica. Mają prawo się z tym nie zgadzać. Jesteśmy różni, powinniśmy umieć słuchać i pozwalać wyrażać innym opinie na swój temat. Nie można ograniczać możliwości funkcjonowania pracy dziennikarzom, wydawcom, którzy mają inną linię polityczną i poglądy. To jest właśnie demokracja, to jest wolność słowa. Jeżeli będziemy tego zabraniać, jak próbuje robić to Zjednoczona Prawica, stworzymy państwo opresyjne.
Sprawozdawczynią projektu rezolucji była europosłanka Magdalena Adamowicz, żona zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. W dokumencie tym mowa jest także, o wzmocnieniu ram prawnych, aby można było skuteczniej walczyć z mową nienawiści w internecie.
- W Polsce używa się bardzo wielu nacechowanych negatywnymi emocjami określeń. Słyszy się, że "macie krew na rękach", "będziecie siedzieć", "jesteście mordercami". Niestety, takie słownictwa używa władza, strasząc swoich przeciwników politycznych wtedy, kiedy protestują. To sprawia, że inni ludzie, którzy tego słuchają, zaczynają czuć bardzo poważne, negatywne emocje, które prowadzą do tragedii - uważa Balt. - Bardzo dobrze było to widać na przykładzie prezydenta Adamowicza, który był hejtowany, straszony przez wiele lat, szykanowany przez instytucje państwa. Próbowano go w ten sposób pozbawić władzy, urzędu w Gdańsku. Mówiono o nim bardzo złe rzeczy, które nie miały pokrycia w żadnych faktach, a tworzone były na podstawie pomówień. To doprowadziło do tragedii, do morderstwa politycznego, które miało miejsce w Gdańsku, na oczach tysięcy ludzi, nagrane przez telewizje i kamery.
Źródło: materiały prasowe |