fot. Skra Częstochowa
Piłkarze częstochowskiej Skry pokonali w sobotę, 7 marca przed własną publicznością 1:0 Elanę Toruń. Jedyna bramka w spotkaniu padła po niefortunnej interwencji golkipera gości. Patrząc na sytuację w tabeli drugiej ligi, Skra potrzebowała zwycięstwa jak tlenu i wielkie zaangażowanie było widać od pierwszych minut. Goście z Torunia przyjechali do Częstochowy opromienieni wygraną 5:0 z Górnikiem Łęczna i również od samego początku zasygnalizowali chęć do walki o trzy punkty. Nasza drużyna pierwszy strzał na bramkę torunian oddała w 12. minucie, kiedy to piłkę nieznacznie nad poprzeczką przeniósł Michał Kieca. W 20. minucie częstochowianom dopisało trochę szczęścia. W zamieszaniu podbramkowym golkiper gości Paweł Sokół interweniował tak niefortunnie, że skierował futbolówkę w kierunku własnej bramki. Sytuację mógł jeszcze uratować jeden z obrońców Elany, ale mówiąc kolokwialnie „machnął się" i piłka zatrzepotała w bramce.
Torunianie ruszyli do odrabiania strat i w pewnym momencie dosłownie okupowali pole karne Skry. Warto odnotować choćby uderzenie Filipa Kozłowskiego z 32. minuty czy Krzysztofa Kołodzieja w doliczonym czasie pierwszej połowy. Za każdym razem jednak albo uderzali niecelnie, albo Skra miała szczęście, albo ratował zespół bramkarz Mateusz Kos. - Postawa bramkarza gospodarzy nie pozwoliła nam na zdobywanie bramek – przyznał po meczu trener Elany Bogusław Pietrzak.
- Pierwsza połowa toczyła się naprawdę w niezłym tempie z wieloma sytuacjami z jednej i drugiej strony – dodawał szkoleniowiec gospodarzy Paweł Ściebura.
W drugiej części spotkania można było spodziewać się huraganowych ataków gości, ale tak się jednak nie stało. Wszystko z powodu niezwykle czujnej i zdyscyplinowanej gry obronnej częstochowskiej drużyny. - W drugiej połowie nie było klarownych sytuacji, zagraliśmy bardzo dobrze w defensywie – ocenił trener Ścebura.
W 74. minucie Skra mogła podwyższyć prowadzenie, ale piłka trafiła w poprzeczkę. Kluczowym momentem spotkania była 80 minuta i druga żółta, a w efekcie czerwona dla Słowaka Matusa Marcina. Osłabiona Elana próbowała jeszcze doprowadzić do wyrównania, ale mądra gra Skry pozwoliła jej dowieźć wygraną do końca. - Większa determinacja i większa ilość wygranych piłek zadecydowały o wygranej Skry. Nie odmawiam walki moim zawodnikom, nie mieliśmy takiego szczęścia jak tydzień temu – obiektywnie skomentował trener toruńskiego klubu.
Trzy punkty pozwoliły Skrze przesunąć się na 15. miejsce w tabeli. Różnice punktowe w tabeli drugiej ligi są niewielkie. Skra ma po 22. kolejkach ma 25 oczek i traci dwa do strefy „bezpiecznej".
14 marca o godz. 19.10 Skra zagra ze zdecydowanym liderem i murowanym faworytem do awansu Widzewem Łódź. To klub, o którym śmiało można powiedzieć, że jest legendą polskiej piłki, a na jego spotkania regularnie przychodzi po 16-17 tysięcy kibiców. Jeśli Skra zagra z taką determinacją jak w meczu z Elaną, można się spodziewać bardzo dobrego widowiska.
Skra Częstochowa – Elana Toruń 1:0 (1:0)
Skra: Kos, Mesjasz, Zalewski, Nocoń, Rumin (Wolny), Gołębiowski, Napora, Niedbała (Zieliński), Olejnik, Holik, Kieca
Elana: Sokół, Onsorge, Marcin, Kołodziej (Kryszak), Stryjewski, Kozłowski, Kościelniak, Kisiel (Boniecki), Andrzejewski (Górka), Hrnciar (Machaj), Bierzało
Źródło: Skra Częstochowa |