fot. KMP Częstochowa

Śledztwo prowadzone było pod kątem nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym zagrażającym życiu lub zdrowiu wielu osób. - Przyczyną umorzenia jest śmierć sprawcy - wyjaśnia Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

6 stycznia 2018 roku 40-letni Dariusz S. i jego 14-letni syn wracali samochodem z parku wodnego w Tarnowskich Górach. Ok. godz. 18 mężczyzna jechał DK-46 w Blachowni w kierunku Częstochowy. Przeciwną stroną poruszał się autokar marki mercedes, którym podróżowało 35 pasażerów i przedstawicielka organizatora wycieczki. W odległości ok. 30 metrów od niego Dariusz S. zmienił nagle pas ruchu na przeciwległy i zderzył się z autokarem, który przed wypadkiem jechał z prędkością 73 km/h.  Kierowca autokaru zdążył wyhamować do 60 km/h. Ford mondeo jechał z prędkością nie mniejszą niż 110 km/h. W wyniku zderzenia śmierć na miejscu poniósł kierowca osobówki i jego syn. Lekkich obrażeń doznało 14 pasażerów autokaru oraz kierowca.

70-letni obywatel Niemiec, który kierował autobusem, był trzeźwy. Przeprowadzone badania histopatologiczne wykluczyły również, aby kierowca forda mondeo prowadził samochód pod wpływem alkoholu. 

Biegły stwierdził, że stan techniczny samochodu osobowego nie miał wpływu na wypadek. - Bezpośrednią przyczyną wypadku było wykonanie nagłego manewru przez kierującego fordem, który z niewyjaśnionych przyczyn zjechał na przeciwległy pas ruchu - informuje prokurator Ozimek. - Na podstawie zgromadzonych dowodów nie było możliwe jednoznaczne ustalenie, co miało wpływ na takie zachowanie kierowcy osobówki. Zeznania żony zmarłego mężczyzny i matki zmarłego syna mogłyby wskazywać na celowe działanie sprawcy. Podczas przesłuchania kobieta stwierdziła, że była z mężem w konflikcie i mógł się obawiać, że już nie zobaczy syna. Zeznania nie są jednak wystarczające do przypisania mężczyźnie umyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. 

Źródło: własne