Fot.PL
Rada Miasta Częstochowy nie obniżyła w czwartek, 21 czerwca pensji prezydentowi Krzysztofowi Matyjaszczykowi. W połowie maja 2018 roku Rada Ministrów wydała rozporządzenie obniżające o ok. 20 proc. wynagrodzenie zasadnicze wójtom, burmistrzom i prezydentom miast od 1 lipca 2018 roku. Decyzję w tej sprawie pozostawiła jednak radnych, którzy de facto decydują o wysokości zarobków włodarzy miast i gmin.
Podczas czwartkowej sesji za odrzuceniem uchwały zmniejszającej pensję prezydenta Częstochowy głosowało 14 radnych, 10 było przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu. To oznacza, że Krzysztof Matyjaszczyk nadal będzie zarabiał 12 tys. 526 brutto. Po obniżeniu pensji jego wynagrodzenie wynosiłoby 10 tys. 840 zł brutto.
- Nie chcę uczestniczyć w dziwnych ruchach aktualnie rządzących w Polsce. To próba przykrycia istotnego problemu w skali kraju, jakim jest rozpasaniem finansów państwa - twierdzi Zdzisław Wolski, przewodniczący Rady Miasta Częstochowy.
Radna Małgorzata Iżyńska podkreśla, że prezydent to przecież menadżer największej firmy w mieście i dlatego jego zarobki jak wszystkich innych włodarzy powinny być adekwatne do pełnionej funkcji.
- Ustawa nakazująca obniżenie pensji w samorządach prezydentom, wójtom i burmistrzom jest niczym innym jak nieudolną próbą przykrycia afery rządowej z pobieraniem podwójnych pensji przez ministrów Prawa i Sprawiedliwości, które na dodatek nie zostały zwrócone do budżetu państwa - uważa Małgorzata Iżyńska. - Najłatwiej żerować na najniższych pobudkach, powiedzieć, że ktoś za dużo zarabia i czekać na poklask. Co znaczy za dużo? Prezydent jest przecież menadżerem tak naprawdę największej firmy w mieście, którą de facto jest gmina. Gmina ma wydatki, generuje zyski, zarządza wszystkimi sektorami działalności w mieście od edukacji, przez służbę zdrowia po transport i to prezydent bierze za to pełną odpowiedzialność zarówno prawną jak i wyborczą. Pracuje ok. 15 godzin na dobę przez okrągły tydzień, łącznie z weekendem. Czas dzieli na działalność merytoryczną i społeczną i jak żaden dotąd prezydent nie poświęca tyle czasu na kontakty z mieszkańcami jak obecny. Nie sądzę, aby jakikolwiek menadżer w prywatnej firmie był skłonny pełnić tyle obowiązków z taką odpowiedzialnością za ok. 6 tys zł. Uważam, że każdy powinien dobrze zarabiać i adekwatnie do wykonywanej przez siebie pracy. Pozostawiam inne pytanie. Czy w takim razie wynagrodzenia w spółkach Skarbu Państwa, które też pochodzą z naszych podatków, powinny przekraczać milion złotych.
Źródło: własne |