fot. PL
Częstochowski Raków dość niespodziewanie przegrał w sobotę, 11 marca na wyjeździe 1:2 z Gryfem Wejherowo. Drużyna Marka Papszuna w dwóch dotychczas rozegranych spotkaniach po przerwie zimowej nie zdobyła ani jednego punktu. Chyba mało kto przypuszczał, że lider tabeli i jeden z głównym pretendentów do awansu na zaplecze ekstraklasy w ten sposób rozpocznie rundę wiosenną. Częstochowianie przegrali przed tygodniem przed własną publicznością z GKS-em Bełchatów, a teraz ulegli Gryfowi.
Pierwsze minuty spotkania upłynęły bardzo spokojnie. Obie drużyny grały ostrożnie. W 14. minucie meczu Peter Mazan wykonywał rzut wolny. Słowak zauważył niepilnowanego Tomasza Margola, zagrał do niego piłkę, a ten pokonał bramkarza gospodarzy. Częstochowianie chcieli szybko podwyższyć wynik spotkania. Po stałym fragmencie gry w dogodnej sytuacji znalazł się Tomas Petrasek, ale strzelił nad bramką strzeżoną przez Wiesława Ferrę.
Po przerwie do ataku ruszył Gryf. W 48. minucie meczu niepewną interwencję Kamila Czapli wykorzystał wprowadzony po przerwie Przemysław Czerwiński. Remis utrzymywał się do 78. minuty. Paweł Czychowski, który kilkanaście sekund wcześniej pojawił się na boisku, wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Szkoleniowiec Rakowa dokonał jeszcze dwóch zmian w składzie, ale częstochowianie nie zdołali już doprowadzić do wyrównania i doznali drugiej porażki w rundzie wiosennej.
Gryf Wejherowo - RKS Raków Częstochowa 2:1 (0:1)
Gryf: Ferra - Brzuzy, Chwastek (46' Czerwiński), Kamiński, Marczak (79' Czychowski), Kołcz, Tomczak (90' Goerke), Wicki, Vatseba (46' Łysiak), Dambc, Nadolski.
RKS Raków: Czapla - Góra, Petrasek, Sołowiej, Margol (81' Czerkas), Łabojko (66' Kowalczyk), Oziębała (83' Żmijewski), Malinowski, Mazan, Wróbel, Płonka.
Źródło: własne, www.rksrakow.pl |