Fot.PL
W pierwszym meczu po przerwie zimowej częstochowski Raków przegrał w niedzielę, 5 marca na własnym stadionie 0:1 z GKS-em Bełchatów i stracił pozycję lidera II ligi. Była to zarazem pierwsza porażka drużyny Marka Papszuna w sezonie 2016/2017. - Gratuluję przeciwnikowi, bo obecnie nie jest to łatwe, żeby wygrać z Rakowem. Chciałbym też podziękować kibicom za tak liczną frekwencję i wspaniały doping - mówi Marek Papszun, trener Rakowa. - Niestety życie jest tak przewrotne, że tym razem nie mogliśmy odwdzięczyć się wynikiem. Uważam jednak, że nikt nie może zarzucić nam ambicji, woli walki, zaangażowania. Nie chciałbym odnosić się do kwestii piłkarskiej, bo może to źle zabrzmieć w kontekście wyniku. Nie będę też oceniał sędziowania. Prosiłbym, żeby z tego wyniku nie robić końca świata. Wierzę w ten zespół i w to co robię.
Szkoleniowiec częstochowskiego zespołu już w pierwszym meczu rundy wiosennej zdecydował się postawić na dwóch piłkarzy zakontraktowanych w przerwie zimowej. Od pierwszych minut zagrali Łukasz Sołowiej i Tomasz Wróbel.
W pierwszej połowie dominowali "czerwono-niebiescy", ale przewagi nie potrafili udokumentować bramką. W 35. minucie w polu karnym faulowany był Piotr Malinowski. Niestety rzutu karnego nie wykorzystał Rafał Figiel, którego strzał obronił Kamil Bruchajzer. Dogodnych sytuacji do strzelenia bramek nie wykorzystali także Tomasz Wróbel oraz Tomasz Margol.
Trzy minuty po rozpoczęciu drugiej części spotkania sędzia dopatrzył się przewinienia Tomasza Płonki na Marcinie Groliku i podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Patryk Rachwał. Najwięcej emocji przyniosło ostatnie dziesięć minut tego meczu. W pewnym momencie wydawało się, że w polu karnym faulowany był Malinowski, ale arbiter był innego zdania. W 83. minucie piłka po strzale głową Tomasa Petraska minimalnie minęła bramkę. Ostatecznie goście utrzymali korzystny dla siebie wynik meczu.
- W pierwszej połowie Raków przeważał, a my nie potrafiliśmy stworzyć sobie sytuacji bramkowej. Gdybyśmy przegrywali, nie miałbym większych pretensji do zawodników - mówi Mariusz Pawlak, trener GKS-u Bełchatów. - W drugiej części zaczęliśmy dłużej grać piłką. Oczywiście wiadomo, że lepiej strzelić bramkę z akcji, ale wykorzystaliśmy rzut karny i wygraliśmy to spotkanie. Znamy klasę rywala i może być tak, że tylko my wywieźliśmy z Częstochowy trzy punty - uważa.
Potknięcie Rakowa wykorzystała Odra Opole, która pokonała u siebie 2:1 Olimpię Elbląg i wysunęła się na czoło tabeli. Punktami z częstochowskim zespołem zrównał się z kolei Radomiak Radom, który bezbramkowo zremisował w Niepołomicach z Puszczą.
Kolejny mecz częstochowianie rozegrają 11 marca w Wejherowie z Gryfem.
Raków Częstochowa - GKS Bełchatów 0:0 (0:1)
RKS Raków: Czapla - Góra, Petrasek, Sołowiej, Margol (86' Siedlik), Figiel, Malinowski, Oziębała, Kowalczyk (80' Łabojko), Wróbel (66' Czerkas), Płonka (84' Mizgała)
GKS Bełchatów: Bruchajzer - Szymorek, Grolik, Bociek, Lenartowski, Zgarda, Bartosiak (75' Flaszka), Rachwał, Pisarczuk (70' Zięba), Witasik, Dzięgielewski (86' Papikyan)
Źródło: własne, www.rksrakow.pl |
