fot. www.poznaj.sejm.gov.pl
Poseł – zaszczytna funkcja. Każdy poseł i posłanka na Sejm RP w momencie objęcia mandatu składa uroczyste ślubowanie: Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej. Konstytucja dopuszcza dodanie po ślubowaniu słów: Tak mi dopomóż Bóg. Niestety, polityka to nie bajka. Nie wszyscy i nie zawsze dotrzymują słowa. Postępują niehonorowo i niezgodnie z prawem, czasem głupio się tłumacząc, że nie wiedzieli, że nie zdawali sobie sprawy, że chcieli dobrze, że coś im się wydawało.... Nieznajomość prawa nie jest jednak usprawiedliwieniem, zwłaszcza dla posłów. Tak stało się z posłanką Małgorzatą Zwiercan, która podczas głosowania w sprawie nominacji Zbigniewa Jędraszewskiego na nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego wcisnęła dwa guziczki: za siebie oraz za nieobecnego podczas głosowania klubowego kolegę Kornela Morawieckiego. Tłumaczyła potem, że przecież nic się nie stało, bo zrobiła to na wyraźną prośbę Morawieckiego, ponieważ on źle się poczuł i nie mógł być obecny na sali. Oboje jednak doskonale przecież powinni widzieć, że jest to czyn zabroniony, tym bardziej, że nie był to pierwszy taki przypadek w historii. Wiedział o tym z pewnością marszałek Sejmu Marek Kuchciński, który przewodniczył wtedy obradom, a mimo to nie zarządził powtórzenia głosowania. Po cóż jednak miałby to robić, skoro wynik głosowania był pomyślny dla PiS? Z szacunku dla prawa? Wolne żarty! PiS ma prawo w… w nazwie. I jeśli gdzieś jeszcze, to na pewno nie w sercu…
Poseł Kornel Morawiecki nie zachował się tak jak należało oczekiwać od człowieka określanego jako „legenda Solidarności Walczącej”. Nie po raz pierwszy z resztą sprzeniewierzył się zasadom, o które kiedyś walczył. Najpierw w kontekście kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego stwierdził, że dobro Narodu stoi ponad prawem, a teraz najpierw nie widział niczego nagannego w głosowaniu przez koleżankę w jego imieniu, a potem jeszcze tego samego dnia zmienił zdanie i zaprzeczył, jakoby sam prosił ją by to zrobiła. Sprawę bada już prokuratura, Małgorzatę Zwiercan usunięto z klubu poselskiego Kukiz ’15, a Kornel Morawiecki sam z niego odszedł.
Afera ta, jak również jeszcze świeższa „afera taśmowa”, dzięki której dowiedzieliśmy się, co Paweł Kukiz naprawdę sądzi o jednej z czołowych postaci środowiska narodowego Arturze Zawiszy, w zestawieniu z faktem, że w jego klubie poselskim jest 15 narodowców, jasno pokazuje nam, że Kukiz ’15 to twór wyłoniony z chaosu politycznego. Kukiz chce zmienić, ale sam nie wie, co i jak… Tak bardzo nie wie, że do swojego projektu politycznego zaprosił bardzo szerokie grono ludzi: od centrysty Pawła Tanajno z Demokracji Bezpośredniej, który ma szansę przejąć mandat po Małgorzacie Zwiercan (jeśli ta go odda lub zostanie go pozbawiona), przez rapera Piotra Liroya Marca, członków Kongresu Nowej Prawicy, aż po Roberta Winnickiego i jego środowisko narodowo – wszechpolskie. Kukizowi sytuacja wymknęła się spod kontroli i zachowania niektórych jego posłów, ocierające się o faszyzm, dały mu do myślenia. Tylko że posłów nie da się zdymisjonować czy w jakikolwiek sposób - ot tak - pozbawić mandatu przed końcem kadencji. O tym znany muzyk niestety zawczasu nie pomyślał.
Źródło: własne |