Fot.Leszek Pilichowski
W środę, 10 grudnia wyruszył z Częstochowy konwój humanitarny na Ukrainę do Drohobycza. Pomocą objętych zostanie ponad kilkaset ukraińskich dzieci i ich matek, ewakuowanych z obwodu donieckiego, gdzie trwają działania wojenne. - O pomoc do marszałka województwa śląskiego zwrócili się mieszkańcy Doniecka - mówi Anna Markiewicz z Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej Urzędu Marszałkowskiego. - Przed końcem sierpnia zarząd województwa śląskiego ogłosił konkurs na zorganizowanie pomocy, przeznaczając na ten cel 500 tys. zł. W rezultacie wykonawcą tego projektu został Caritas Archidiecezji Częstochowskiej, który zaproponował kwotę 422 tys. zł.
Do trzech tirów, które w środę wyruszyły do Drohobycza, załadowano 65 ton towaru, głównie żywność, przybory szkolne, odzież, obuwie, leki, materiały opatrunkowe, środki czystości i higieny. Do całego przedsięwzięcia Caritas Archidiecezji Częstochowskiej dołożył 7,5 tys. zł.Sam transport kosztował 25 tys. zł.
- Zorganizowanie samej pomocy nie wymagało wielkiego wysiłku - twierdzi ks. Marek Bator, dyrektor Caritas Archidiecezji Częstochowskiej. - Firmy, do których się zwróciliśmy, sprzedawały nam towary po zaniżonych cenach. Największy problem, jaki pojawił się z tą pomocą, wiązał się z samą odprawą celną. Tuż przed wyjazdem pobierałem jeszcze dokumenty, które musiały być poprawione. Bo nagle okazało się, że trzeba podać wartość towaru w dolarach.
Dary z Polski trafią do ponad 300 dzieci, które znalazły się na liście, którą otrzymał Caritas od strony ukraińskiej. Pomocą objęte zostaną również ich matki. Ojcowie zostali wcieleni do wojska i wysłani na tereny objęte walkami w okolicach Doniecka.
Po przekroczeniu granicy ciężarówki zostaną sprawdzone przez ukraińskich celników. Gdy już dotrą na miejsce, towar rozdzieli wśród potrzebujących Caritas Kościoła Grekokatolickiego. Dary powinni trafić do dzieci przed świętami Bożego Narodzenia.
Konwój humanitarny pobłogosławił arcybiskup metropolita częstochowski Wacław Depo. - To, że dzielimy się tymi darami wiąże się przede wszystkim z nadzieją, którą pokładamy w tej pomocy. Udowadniamy w ten sposób, że potrzebujący człowiek nie jest sam. Jest z nim drugi człowiek, wspólnota narodowa, ogólnoludzka i kościelna. Nie mylmy tego z miłosierdziem. Bo dzisiaj to słowo kojarzy się z jakąś darowizną, litością. Mówmy o nadziei, która jest w nas i będzie owocować konkretną pomocą teraz i w przyszłości. Tej nadziei, światła na zakończenie wojny, eskalacji zniszczeń, które się dokonują w człowieku z kraju sąsiadującego z nami, nie możemy nigdy utracić. Błogosławię wszystkich, którzy biorą udział w tym przedsięwzięciu i drogę z Polski na Ukrainę.
Źródło: własne |