Fot.Leszek Pilichowski
Wojewódzkiemu Szpitalowi Specjalistycznemu w Częstochowie grozi likwidacja - alarmują lekarze spółki "Parkitka", która ma podpisaną umowę z placówką na pełnienie dyżurów. Wojewoda śląski uznał, że spółka nie ma prawa prowadzić takiej działalności i nakazał jej zaprzestania dyżurów lekarskich. - Decyzja wojewody oparta jest na fałszywej interpretacji prawnej. Sprawa jest zupełnie absurdalna i o tyle bulwersująca, że jest to działanie przeciwko pacjentom - uważa Maciej Niwiński, przewodniczący Zarządu Regionu Śląskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - Trzeba sobie jasno i wyraźnie powiedzieć. Nie ma żadnej realnej możliwości, żeby w Częstochowie w ciągu 30 dni znaleźć ponad 100 dodatkowych lekarzy różnej specjalności dla zapewnienia całodobowej opieki zdrowotnej w tym szpitalu. Działanie wojewody spowoduje konieczność zamknięcia poszczególnych oddziałów.
Wojewoda śląski uznał, że spółka nie prowadzi działalności leczniczej, tylko pośrednictwa pracy. I na tej podstawie nakazał "Parkitce" wymówienie umowy na dyżury ze szpitalem - Jak twierdzi dr Grażyna Cebula-Kubat, szefowa "Parkitki", w 2008 roku wojewoda wpisywał spółkę do rejestru i odtąd mogła działać bez przeszkód. - Zastanawiające jest to, że spółka, która w tym samym czasie rejestrowała się i tak jak my miała wpisaną ambulatoryjną opiekę, była kontrolowana w maju 2012 roku, ale jej funkcjonowanie nie zostało zakwestionowane - zauważa.
Zgodnie z postanowieniem pokontrolnym wojewody, spółka ma zaprzestać prowadzenia dyżurów w ciągu 60 dni, czyli może to robić jeszcze do końca września. - Żeby nie narażać bezpieczeństwa pacjentów, nie stwarzać dramatycznej sytuacji w szpitalu, opóźniliśmy wypowiedzenie dyżurów. Nie zrobiliśmy tego od 1 września tylko od 1 października - mówi dr Grażyna Cebula-Kubat.
Spółka "Parkitka" zatrudnia 172 lekarzy i zabezpiecza 85 proc. wszystkich dyżurów w szpitalu. Codziennie dyżuruje 30-35 lekarzy spółki. "Parkitka" obsługuje miesięcznie 1050 dyżurów. Spółka zabezpiecza 23 oddziały szpitalne, Zakład Diagnostyki Obrazowej, pracownie rezonansu magnetycznego i tomografii komputerowej w Zakładzie Radioterapii oraz Pracownię Hemodynamiki. Według lekarzy należących do spółki zaprzestanie przez nich dyżurowania spowoduje, że prawie pół miliona mieszkańców Częstochowy i regionu będzie mieć ograniczony dostęp do opieki medycznej. Konsekwencje mogą być jeszcze bardziej poważniejsze. Zdaniem członków zarządu spółki, od 1 października 2014 roku WSzS może zostać zlikwidowany, a pacjenci ewakuowani do innych placówek.
- Nie chodzi nam o pieniądze, tylko o bezpieczeństwo pacjentów w tym regionie - zapewnia dr Grażyna Cebula-Kubat. - Wiemy, że może być bardzo duży problem z zabezpieczeniem opieki medycznej w tym szpitalu.
Jak tłumaczy szefowa "Parkitki", spółka została założona po to, żeby ominąć dyrektywy unijne, wedle których lekarz może pracować tygodniowo 48 godzin. - Bez korzystania przez szpitale z zewnętrznych firm polscy pacjenci pozostaliby bez pomocy lekarzy ze względu na zbyt małą ich liczbę w stosunku do liczby chorych i w obliczu braku możliwości finansowych szpitali w zakresie zatrudniania lekarzy na etatach.
Przedstawiciele spółki dysponują najnowszą opinią zespołu radców prawnych Naczelnej Izby Lekarskiej. Na jej podstawie twierdzą, że wojewoda naruszył prawo, wydając decyzję o zaprzestaniu prowadzenia przez nich dyżurów. - Według tej opinii nasza działalność nie może być potraktowana jak nielegalna - przekonuje dr Grażyna Cebula - Kubat.
"Fakt, że podmiot leczniczy przyjmują zamówienie na udzielanie świadczeń od szpitala nie ma zarejestrowanej działalności szpitalnej nie dyskwalifikuje go, bo wystarczające jest posiadanie przez niego odpowiedniego do ogłoszonego zamówienia zakresu udzielanych świadczeń" -czytamy w opinii prawnej.
Dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nie chce komentować tej sprawy, a spółce poleciła zastosowanie się do decyzji wojewody.
Źródło: własne |